wtorek, 7 lipca 2009

borne sulinowo?!

...no wlasnie...takie finskie borne sulinowo...moze to analogia daleka...no i w bornym nie ma wody zbyt wiele...

ale mi sie Helsinki podobaja...wiem wiem, lato teraz...slonce nie zachodzi...w zimie to musi tu byc srednio...choc Mikko mowi ze jak snieg lezy to jest zupelnie jasno...jakos mnie to nie przekonuje...wlasciwie to w tej chwili podobaja mi sie troszke mniej..za oknem deszcz leje...

...dzis po miescie sie wloczylem...krecilem...rowerem oczywiscie...w Helsinkach wszystkie chodniki wyasfaltowane...ogromna siec sciezek rowerowych...czesto polaczonych z chodnikami, ale o dziwo to nie przeszkadza...rowerzystow widac, choc nie jest to taka plaga jak w Berlinie czy miastach holenderskich...

...cale miasto polozone jest na polwyspach i wyspach...polaczonych siecia mostow i mostkow...strasznie fajnie sie jezdzi...mnostwo miejsc gdzie mozna sie wykapac...woda sie szybko nagrzewa nie tak jak u nasz bo morze jest zamkniete...mnostwo miejsc gdzie mozna rowniesz sie rozlozyc z kocykiem (no wiadomo ze nie w zimie :) 

..jutro OUT...into the wild!...auuuu...wzywa natura...oczywiscie jak deszcz mnie pusci...mam nadzieje ze bedzie wyrozumialy...do nordkapp 3 tygodnie..taki plan...mialo nie byc planow...

dobra...ponizej plody mojego palca wskazujacego drzacego na spuscie migawki...


powyzej klatka schodowa w mieszkaniowce...na ostatnim zdjeciu na samym dole jest z zewnatrz bloczek...prawda ze fajna klatka?...zakreceni budowniczy...w polsce by kazali to zburzyc bo przeciez normy!....no i rowerownia...pelna...a jak!

helsinski downtown :-) ...no...moze nie do konca...ale rzut beretem...typowa miejska sciezka rowerowa prawda?


i tak jade do centrum...hop...hop...mostkiem z wysepki na wysepka...mijajac ladne domki (zadnych skosnych daszkow ;-)



jest i badziewiak!...no ciagnie swoj do swego...ale slaby towar maja...tylko stare szklo...no i ceny...nie-badziewiakowe...ah..i brakuje kartonow z wszystkim pomieszanym...tylko ladnie wylozone na stolikach..phi!

sciezke rowerowa mozna naprawde wcisnac wszedzie...i jezdzie sie po niej jakos



o prosze! alvar aalto...nie nie...nie ten facet...chodzi o bialego brzydala w tle (budynek)...do alvara sie wybieram...siakies jego muzeum mam po drodze





centrum...w Helsinkach brak takiego starego miasta jak to jest w Talinie...mi nie brakuje tego akurat...powyzej budyneczek ktory w umyslach helsinczykow istnieje pod nazwa 'sausage house' (podobno od tego parowkowego daszka)


ponizej seryjka z ciekawego kosciola wydrazonego w skale ...to jakas atrakcja turystyczna podobno




a ponizej to juz wracajac do domu (padac zaczelo) natrafiam na bloczysko jedna noga w wodzie stojace



jeden mostek...drugi mostek i jestem w cieplutkim mieszkanku...ale tylko do jutra

2 komentarze:

  1. och...grelu.....zazdroszczu- nie zawiszczu.....fajne te Helsinki i te mostki i ścieżki i architektura.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie się czyta Twoją relację, ale czy nie za dużo wielokropoków ? ;)


    Pozdrawiam i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń