wtorek, 14 lipca 2009

czasem slonce, czasem deszcz...ale zawsze komary!

no tak to wygladalo ostatnimi czasy...ciezka sprawa...miejsca ladne, ale przez te komarzyska na ktore nawet OFF nie pomaga (na 90% pomaga ale reszta wystarczy) nie mozna nawet wieczornego czy porannego ogniska rozpalic...caly oboz sprowadza sie do szybkiego rozlozenia namiotu i nie wytykania poza niego glowy

poza tym tak jak w temacie...czasem slonce czasem deszcz...jednego dnia gonil mnie chmurzasty potwor...ucieklem..za to nastepnego rano obudzilem sie do stukajacych kropel wody o namiot...i tak juz zostalo do wieczora..caly dzien w deszczu..uff...dobrze ze choc na wieczor odposcilo, ale wszystko zawilgocone i smierdzace, to przedsmak norwegii (mam nadzieje ze mnie laskawie doswiadczy)...zaraz zaraz, to bylo przeciez wczoraj, trace juz rachube i niewiele pamietam na 2 dni do tylu, nawet jak mape dorysowuje to juz nie pamietam ktoredy jechalem

wraz z pogoda zmienia sie tez krajobraz, znikaja jeziora i pagorki, drogi robia sie proste i delikatnie z gory lub pod gore (to nawet fajne bo najpierw jedziesz 18 pod niewielkie nachylenie..takie niezauwazalne ze sprawdzasz o co chodzi ze rower nie idzie, a pozniej leciutko 35 wykrecasz)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz