wtorek, 21 lipca 2009

laponia! nie - japonia!
























no wiec jestem, inari...zdjecia tez sa, siedze w bibliotece przy starym komputerze i czekam az mnie wygonia :) co sie dzialo przez ostatnie dni? w sumie to nic, jazda, nocleg, jazda, nocleg. spieszy mi sie do norweskich widokow juz. z tym reniferem to serio tak bylo ze jadac pisalem smsa i on stal na drodze, a takie sa gady, ze jak zwracasz na nie uwage to uciekaja z daleka, a jak jedziesz i nie patrzysz to mozna podjechac bardzo blisko

chcialem wtedy napisac (w smsie) ze laponia to kraj filozofow...nic sie nie dzieje wokolo, choc moze moja pozycja zupelnie nie przypomina tej znanej z rzezby greckiej, to przez moja glowe przewala sie multum mysli
hity dzisiejszego wpisu? to z pewnoscia autentyczne i jedyne zdjecia sw.mikiego! ...zajezdzam do Rovaniemi (nawiasem mowiac nudnego malego miasteczka) a tu na glownym placyku przed glownym supermarketem patrze...ON...JEDYNY (no bo w Rovaniemi to musi byc autentyczny nie? jak nie tu to gdzie?) musial przyjechac na saniach, bo snieg mu przygotowali (chyba noga sw.mikolaja nigdy nie zostala skalana ziemia) ...popatrzylem, zdjecie zrobilem i szybko ucieklem bo rozgi nie chce
pozniej to tak jak wczesniej pisalem, nic ciekawego
ostatnie 2 dni przyroda sie zmienia, wszystko karlowate, w pewnym sensie przypomina wysokie partie poludniowej hiszpanii, porosty, skaly i duzo ziemi odslonietej, do tego karlowate drzewka iglaste. oczywiscie polnocny wiatr z ktorym sie zmagam w niczym nie przypomina hiszpanskiego, gdyby nie on to by bylo calkiem cieplo. wczoraj noclego SUPER, zero owadow, za to dzien wczesniej taka chmura komarow ze przypominala te z bajek, poradzilem sobie jakos (tzn. moj namiot sobie poradzil) ..generalnie legendy o laponskich komarach i meszkach sa przesadzone, albo nie wstrzelilem sie z okresem (pare meszek jest, i dziabia, ale to pomijalna sprawa)
te tereny wlasciwie to malo maja wspolnego z pustka, odwolujac sie znow do poludniowej hiszpanii to w almerii bylo duzo mniej czlowieka, a tutaj jedziesz droga i co 200m finska hatka letnia, no a jak sa domki, to jest gdzie jezdzic, wiec ci finowie w tych kamperach i z tymi przyczepami zasuwaja...wkurza mnie to, nie da rady sie odprezyc, tylko trza jechac przyklejony do prawego kraweznika...ech
z powodu ogolnie panujacego braku doznan doocznych zaczalem zwracac uwage na pobocze, no i sa efekty, jak przyjezdzam do sklepu to zwykle mam na bagazniku butelek za jakies 2 euro (bo tu wszystko na wymiane, pety tez)
no nic, ruszam dalej, z inari kieruje sie na jeszcze mniej uczeszczana droge, to juz chyba top (choc nadrabiam w ten sposob troche i pewnie bedzie wolniej)...nordkapp za 5-6 dni...to bedzie prawie dokladnie w miesiac jak wyjechalem!
ah! patrzac na zdjecia..widzieliscie te skrzynki? chyba sam hasior je projektowal :) no i skrzyzowanie z droga dla skuterow snieznych (bo tu jest cala siec tych drog zupelnie niezalezna, czasem znaki stoja w srodku lasu, tak to w lecie wyglada)
pewnie duzo zapomnialem przekazac...trudno sie mowi :)

2 komentarze:

  1. a co ty robiłeś na ognisku??? wygląda to jak jakieś dziwne steki:)
    a my tu myślimy że ty cały czas na poziomkach jedziesz
    szerokiej drogi
    Adam K

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na zdjęcia w dużym formacie. Widoki świetne

    OdpowiedzUsuń