poniedziałek, 27 lipca 2009

takze takze








dwie fotki z czelusci krola tunelow, na drugiej widac jak jest stromo przy wyjezdzie (10%) budka tel. stoi poziomo
...gdy ruszylem dalej wstrone przyladka, po moim ostatnim wpisie, nie myslalem zebedzie totakie wyciskajace ostatnie poty 30km! kilka podjazdow a kazdy na ostatnim przelozeniu (moze to przez moja ostatnio ogolnie marna sile)
widoki przepiekne, wiatr zimny od polnocy wiec chyba z 5 razy sie ubieralem i rozbieralem (jak nie wieje to jest chyba z25 stopni a jak wieje to brrr)

moze hobby norwegow to kopareczki? taka mala, wiec kopie i kopie ale co chwile woda zalewa, sami wiecie, jak na plazy



i wreszcie to miejsce! dojezdzam wieczorem, place haracz(140nok) po znizce dla rowerzysty, a to uprawnia mnie do dwudniowego pobytu w muzeum nanordkapp. wieczorem zjezdzaja sie turysci autobusami, atmosfera jak w sylwestra, wszyscy wylegaja pod globusa i pija szampana, ja platam siepo holu i niebardzo wiem co robic, ah, robie poklatkowa animacje, ale zobaczycie ja dopieropo moim powrocie


ludzieludzie ludzie, tlumy!

nastepnego dnia mgla, a wlasciwie chmury, ktore przewalaja sie nad plaskowyzem (ziiiimne) bo nordkapp jest na wysokosci 300mnpm takie to wielkie urwicho




ateraz historia pewnej opony (ale nie tej, innej), ktora dostalem od kolegi mojego Andrzeja (dzieeki! nawet nie przypuszczales ile taopona przejdzie) a opona ta to Maxxis Helter...pojechala ze mna do hiszpanii gdzie przezyla srogie baty i gdy byla juz ledwo zywa, wykozystalem jej resztke jako oslona ramy przed lancuchem (jej miejsce zajal widoczny na zdj. marathon xr) sekcja i operacjo reperacja tej ostatniej...wykombinowalem to tak ze wzialem starego maxxisa..obcialem klocki i wykozystalem jako wzmocnienie odwewnatrz (pisze chaotycznie ale sie spiesze)..moze wytrzyma???


a to motocyklista z polski ktorego spotykam zziebnietego pod pomnikiem w niedziele o 7 rano (przyjechal w nocy) biedak przemoczony i zziebniety jechal na motorze przez szwecje od czwartku. niezle tepo ale ja chyba wole po swojemu...pozdrawiam! i szerokiej drogi!
wogole to duzo polskiego wokolo...autobus akurat byl jak przyjechalem :)


ruszam spowrotem, kierujac sie ku parkingowi na ktorym zaczyna sie szlak pieszy na....najdalej wysuniety na polnoc kraniec europy hihi.. ale ci ludzie to sa dziwni nie? kraniec europy nie moze byc takim zwyklym zbiorem skalek, cypelkiem schodzacym do morza, lepiej zrobic go efektownie z 300m przepascia...w kazdym razie 18km marszu wypruwa ostatnie moje sily..ledwo docieram do roweru, zjezdzam troche nizej i rozbija m oboz, a jutro to dzis...teraz pora opalac czolo, a kark mam juz wystarczajaco spalony czyli..NAPOLUDNIE!!









ponizej foty ktore powinny byc na poczatku...niewiemczego to tak...moje pierwsze spotkanie z gorami norwegii (jeszcze na horyzoncie), nizej pierwszy fajny nocleg norweski, na skale 10m naddroga ...swietne miejsce, w hiszpanii duzo tak campowalem bo czesto nie bylo innego plaskiego miejsca niz te w poblizu drogi..tyle..zadzieram kiece i lece...na poludnie!!





7 komentarzy:

  1. zgrabne rękodzieło z tą oponą
    zazdroszczę i podziwiam:)
    Adam K.
    no i trzymam kciuki żeby ci jakas manna z nieba spadła - skoro cheb 50 zł kosztuje

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje Grelus! Teraz już tylko do domu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki, żeby opona przetrwała kolejną morderczą próbę (mam nadzieję, że ten jakże wysłużony Maxxis dobrze połata Twoją oponę). Świetne zdjęcia, a ten nocleg na skale, to po prostu bajka ;) na prawdę śliczne mjejsce!
    Już czekam na kolejną paczkę fotek ;P
    POZDRAWIAM SERDECZNIE! (zarówno Ciebie, jak i odwiedzających blog ;D )

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm....zaintrygowały mnie twoje buty rowerowe. Wojtek, czy to są "klapindżery"?!pozdry.

    OdpowiedzUsuń
  5. p k p :)
    tylko pogratulować... piękne fotki nam tu pokazujesz. pozdrawiam z koszałkowa...jeszcze ;)
    nita

    OdpowiedzUsuń
  6. buty to sandalki..lepsze to niz rowerowe podkute stala spd..ale bylo ziimno w nich pomimo 2 par skarper, a sciegna do dzis czuje!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za pozdrowienia i vice versa ;-)
    Cieszę się, że opona aż tyle przeżyła.
    Ty codziennie jeździsz, a ze mnie zrobił się weekendowy rowerzysta. Chociaż ostatnio znalazłem parę nowych, ciekawych miejsc wokół naszego miasteczka.
    Podzielę się :)

    OdpowiedzUsuń