piątek, 14 sierpnia 2009

8 w skali beufort'a

ostatnie dwa (lub trzy) dni mijaja deszczowo. pogoda sie troche odwrocila. morskie wilki nazwaly by takie cos szkwalami, bo regularnie co jakies 30 minut przechodzi chmura, robi sie silny wiatr (w oczy a jak!) no i deszcz pada, choc to slabe okreslenie bo leci poziomo a nie pionowo (moze tu tak z wszystkim, slonce tez poziomo chodzilo) ...wiec niewiem czy w koncu spada czy nie. jak pomyslec dluzej to chyba nie spada, bo skad by go tyle bylo? w kazdym razie ciezko sie jedzie, ubieram spodnie chyba z 15 razy dziennie przed kazda chmura (raz nie ubralem bo myslalem ze bedzie slaba i potem jechalem w mokrym pampersie)

cos mysle ze moje szczescie sie wyczerpalo ostatnio, na promy tez przyjezdzam tak zeby akurat pomachac kapitanowi jak odbija. a te przystanie to nie w zadnych miejscowosciach, po prostu, jest sobie droga, dochodzi do nabrzeza i koniec, wjazd na prom, nic wiecej, ani domu czesto. Nie jest w sumie tak zle, bo norwegia jest na tyle cywilizowana ze jest chociaz toaleta zawsze (z ciepla woda, papierkiem bialym i wszystkim) wiec ostatnio godzine siedzialem w tej toalecie czekajac na prom. z nudow wypralem ciuchy, naladowalem telefon...problem teraz jak to wysuszyc jak co 30min. nawadnianie, i w kolko macieju. wczoraj wieczorem poddaly sie ostatecznie moje buty (jak zwylke skusilem sie zeby pojechac zobaczyc jakies rysunki wyryte na kamieniach 4000 lat pne...marne to bylo, ale wdepnalem w podmokla trawe chcac zobaczyc lepiej te bazgroly..no i sie nalalo) ech...no i jak to teraz wysuszyc? kazdy wie jak to fajnie caly dzien w mokrych butach, ale nic...

ponizej fajowy nocleg...mojego zoltka trudno nie zauwazyc :) przejezdzalem tez w poblizu muzeum Petera Dass'a (phi! jakis poeta ich, ach ta ignorancja dla obcej kultury) stary kosciolek, obok nowoczesna architekturka wpasowana w skale. chyba najbardziej z tego wszystkiego spodobaly mi sie wyszlifowane sciany wykopu pod budynek. prosty zabieg, skala na szczycie jest naturalnie nierowna i woda splywa po wyszlifowanej powieszchni tworzac dodatkowy rysunek

hmm..zdjecia znow pomieszane, trudno...na koniec dnia zdarzenie sam nie wiem co o nim myslec :). zaczelo sie, ze przez caly dzien mijalem sie to tu to tam z sakwiarka ( :) ale okreslenie) no i spotkalismy sie w koncu oczekujac na wieczorny prom o 19.50. pogadalismy troche, okazalo sie ze pani jest norwezka podrozujaca podobnie jak ja (choc nie tak daleko i dlugo) i mimo tego ze to jej kraj i jej ceny, nocuje w podobny sposob co ja (no bo jakze by inaczej...tak pieknie wokolo)...na promie pani funduje mi kawe no a na koniec wciska 50 koron :), obiecuje jej ze wydam je na jakis luksus...tylko sie zastanawiam czy ja tak juz marnie i zle wygladam? hmmm
...pozdrawiam pania serdecznie! i zycze lepszej pogody (jak dla niej to dla siebie tez :). spytacie sie o imie? jakos nie wyszlo w praniu...pozniej jadac zastanawialem sie czy to wazne? przeciez zwykle imiona ulatuja po chwili, dochodze do wniosku, ze to nie jest takie wazne dla mnie w tych sytuacjach..moze to zle?

bedac w temacie innych podroznikow, musze napisac do Toma, ciekaw jestem gdzie on sie podziewa, gdy sie przeprawialem do Bodo, napisal mi tylko, ze lepiej sie czuje i rusza z miejsca. Wiec moze juz mnie powoli dogania?

na koniec w sprawie mapy...chyba porzucam starania...cos tu wszystko sie blokuje jak tylko google maps probuje wlaczyc. dzis pisze do was z wyspy Somna z Bronnoysund. W poniedzialek zamierzam byc w Trondheim a pozniej to sam nie wiem jeszcze :)














1 komentarz:

  1. znaczy na polnocy pojawiaja sie pierwsze oznaki jesieni :)
    to dobrze - przynajmniej nie mam wyrzutow sumienia ze siedze w biurze przed kompem w trybie 8/24h 5/7 dni ;)
    pzdr
    PS
    dzuzo masz jeszcze miejsca na kartach?

    OdpowiedzUsuń