środa, 26 sierpnia 2009

masakrator

no i w koncu sie dzialo, przynajmniej wczoraj. zaczelo sie calkiem wczesnie, kiedy to o 9 rano przyjechal traktor i zaczal kosic trawe na polu na ktorym spalismy (a wieczorem sie smialismy ze dobrze ze moj namiot jest zolty, to nikt nas nie skosi). wyszlo na dobre, bo przed 10 bylismy juz na nogach (a raczej kolach).

wczoraj byl dzien podjazdow. jechalismy droga 55 z Lom. caly czas pod gore. nie dosc ze pod gore, to bylo jeszcze pod wiatr. po jakichs 50km droga wyprowadzila nas na 1400mnpm. Nawiasem mowiac podobno wedlug jakistam badan to najpiekniejsza droga na swiecie (wedlug sakwiarzy). faktycznie bylo ladniutko. droga raz to mocniej sie piela raz tylko lekko wspinala. caly czas wzdluz rzeki, ktora rowniez miejscami rozlewala sie sie, a miejscami przeciskala wsrod skal, kotlujac sie i wyrzucajac w powietrze mglista zawiesine. koncowka byla ostra (glownie przez wspomniany wiatr) a na szczycie krajobraz ksiezycowy, posepne chmury, laty sniegu, jeziorka i gole skaly.

tego dnia moim planem bylo przedostac sie nastepnym skokiem do Ardal. Gdy jednak zjezdzajac z poprzedniej przeleczy zobaczylismy droge ktora przyszlo nam jechac, zaczelismy watpic. Szczegolnie, ze droga opadla do jakis 400-500mnpm a nastepna przelec to znow jakies 1200.

Na rozstajach stanelismy z Tomem okolo 18 (czyli dosc pozno bo zmrok zapada kolo 9). Tom ruszyl przodem, a ja zostalem na male conieco. Gdy zaczalem sie wspinac, ruszyl deszcz, i ostry wiatr. To byla naprawde walka, tak to czulem. Ja przeciwko naturze. Co bede wam pisal..jestem w Ardal wiec sie udalo, ale jestem troche zmasakrowany.

Dobrze ze dzis lekki dzien wzdluz fiordu (na marginesie to chyba najglebszy norweski fiord, wrzyna sie w glab ladu dobrze ponad 100km, nie liczylem). Dzien zaczal sie fantastycznym zjazdem (wczoraj tylko zjechalem na rozsadna wysokosc i lulu). Ciezko uwierzyc, w dol i w dol i ciagle dno fiordu daleko. Niesamowite.

No a ostatnia, troche smieszna przygoda z panem policjantem, ktory przechwycil Toma za tunelem (dzis dzien tuneli) ..mnie nie przechwycil, bo pojechalem starym nieuzywanym tunelem(ktory mial pewnie z 1km) Bylo troche strasznie, rumowisko i tak ciemno ze moja czolowka ledwo cos rozswietlala. Ale fajnie bylo! :) ah! a wynik spotkania z norweskim Politi to kamizelka odblaskowa :) (faaajnie, szkoda ze rozmiar XL)

to tyle w naprawde telegraficznym skrocie. Czuje, ze powoli dobijam do konca. Wiekszosc atrakcji juz za mna. Zostala jeszcze jedna gorska droga (to jutro) pozniej (chyba, jak mnie cena nie powali) krotki pociag Flam-Myrdal, i stamtad rallarvegen (moze tak sie to pisze). Pozniej to juz na poludnie przez Rjukan do Kristiansand. Narazisko!















1 komentarz:

  1. szałowa kamizelka a w dodatku za darmo:)
    pozytywny politi'man:)
    wyglądacie teraz jak rodzina:)ty i tom:)
    pozdro adamk

    OdpowiedzUsuń