tak sie zastanawiam nad moja wyprawa i chyba fajnie ze jade przeciwnie do ruchu wskazowek zegara :-) wiekszosc z tego co widze jedzie odwrotnie, a to wtedy jest wlasnie taka norwegia chitchocka, najpierw wali z grubej rury, a pozniej jest juz tylko tak samo (i czlowiek zostaje pod wrazeniem). no bo patrzcie, gory i najwieksze fiordy na poludniu, lofoty takze chyba byly najpiekniejsze na samej koncowce (wiec musze troszke zlagodzic moja poprzednia wypowiedz)
...ale chyba ciezko bylo by mi po tych calych norweskich wrazeniach jechac przez finlandie, a kraje nadbaltyckie to juz wogole. no wiec nic dziwnego, ze gdy spotykalem ludzi na poludniu finlandii wracajacych z nordkapp to mowili: 'byle tylko do domu'
powyzej ostatki lofotow, zakonczone widoczkiem z A. to taka namiastka nordkapp :-) choc w skromnym wydaniu i bez oplaty..palentaja sie tu tez polacy, wiec moglem podsluchac troche tych rozmow w stylu: 'patrz synu...tak wyglada koniec swiata' . ale nas ludzi fascynuja roznego rodzaju konce itp. ...ale przeciez wlasciwie to jest poczatek a nie koniec (no bo A a nie Z). o 19.30 wsiadam na prom do Bodo. to dluga 5h przeprawa. Duzo ludzi, nie ma gdzie sie podziac...
prom wypluwa mnie o 23.30 w porcie w Bodo. No i uderzenie...jest ciemno! to raz (prawie ciemno) a dwa to miasto! latarnie, swiatla uliczne, sklepy, duze budynki, platanina ulic. alez ja sie od tego odzwyczailem! uciekam stad jaknajszybciej, ale nie tak szybko bo namiot rozstawiam jak juz swita o 2 w nocy (tyle czasu zajelo wyjezdzanie z miasta i przedmiesc)
dalej wkraczam na droge nr 17, ktora miedzy fiordami a gorami kluczac przebija sie na poludnie. co paredziesiat kilometrow trzeba brac prom, ale to fajnie bo sie umyc mozna i ogrzac (pogoda zdechla jak tylko wrocilem na kontynent) tylko troche rozwala jazde bo ciezko sie wstrzelic z godzinami. ponizej poczatek 17-tki i wyglada to tak jakby norwedzy sie przygotowywali do pobierania oplat za wstep na nia (super bo ruch na poczatku byl duzy, choc pozniej to juz spokojna droga)
mijam tez najwieksze wiry na swiecie :-) choc ja przejezdzam w zlym momencie (trzeba trafic na przyplyw/odplyw)
Corinne i Loic, spotykam ich na drodze i przez ostatnie 3 dni na siebie wpadamy. oni jednak maja wiecej czasu i sie tak nie spiesza. oto ich strona: http://corinne-loic.fr.cr
na 17-tce nie brakuje tuneli. na szczescie jak narazie tylko jeden byl niedostepny dla rowerow i trzeba bylo robic alternatywe promem (fajnie bo zero samochodow), niekiedy istnieje stara droga omijajaca tunel. czesto so one zniszczone i nieuzywane, juz 2 noclegi spedzilem na takiej drodze, niesamowite jak szybko przyroda odzyskuje co jej czlowiek wydarl.
Zazdroszcze Ci. Inny świat zupełnie. W Polsce nuda, szarzyzna, a patrząc na te foty... Ehh przydała by się jakaś teleportacja.
OdpowiedzUsuńWspiąłeś się ponad zmęczenie w relacji - o wiele ciekawsza niż poprzednia, ale to może także zasługa materiałów do przekazania ;P. A propo zmęczenia, to każdy by był znużony - w końcu co dzień tylko rower i rower...
OdpowiedzUsuńCzekałem na tę aktualizację i nowe foty! Cholera, jak ja zazdroszczę tego wyjazdu!! Dobrze, że chociaż poczytać można i obyś miał jak najczęsciej neta! POZDRAWIAM SERDECZNIE!
No i oczywiście życzę wiatru w plecy! ;P
Jestem pod wrażeniem czytając twój blog:) Kiedy pierwszy raz powiedziałeś, że wybierasz się na przejażdżkę wokół Bałtyku wydawało mi się to szaleństwem, ale niesamowicie fascynującym! Tyle kilometrów za tobą, tyle miejsc i ludzi. Hej przygodo!
OdpowiedzUsuńPowodzenia
Trzymamy kciuki
Gołębiowa