prom to ja niewiem, czy lubie czy nie, czlowiek taki rozwalony po nim zawsze. Tym razem jeszcze sobie doladowalem tanimi parowkami, ktore przez cala prawie 4h podroz mi hustaly w zoladku (troche tez stateczek kolysal, ale to duuza krypa byla, taka na 9 pokladow)
tak stoisz na nabrzezu, i patrzysz jak samochody (i tiry) wyjezdzaja...no bite 40minut wyjezdzaly, niewierzysz jak to wszystko sie tam w srodku zmiesci?! a do tego jeszcze moj rower i ja!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Musiałem trochę nadrobić, bo miałem przerwę w odwiedzinach na Twoim blogu... Nie próżnowałeś przez ten czas. ;P Fajowe te foty i w ogóle opowieści. Przydałoby się coś takiego samemu przeżyć, a nie tylko czytać o tym. ;D
OdpowiedzUsuńPOZDROWIENIA z pod Koszalina!