środa, 2 września 2009

za gorami, za lasami...

po rallarwegen to mniejwiecej wiecie, pogoda raz tak, raz siak, zimno i srednio-przyjemnie. widoczki coraz bardziej lagodne...


na tych terenach kazdy za punkt honoru uznaje miec taki spichlerzyk, takiego maja fisia chyba, wszyedzie stoja i czesto sa bardziej wymuskane niz domy ich gospodarzy. a czasem to wszystko wokolo jest jak ten spichlerzyk, nawet domki dla ptakow


jak juz pisalem na plaskowyzu zimno i nieprzyjemnie, ciekawy jest efekt (bo jak to mam nazwac) jaki sie tworzy na horyzoncie. Chmury schodza tak dziwnie stromo w dol, po prostu jest cos nie tak, ciezko to wytlumaczyc, moze na zdjeciu troche widac.



przejezdzam tylko u wylotu doliny w ktorej znajduje sie Rjukan i nieopodal zaklady chemiczne z cala to historia ciezkiej wody. Ogladam tylko przemyslowa linie kolejowa, ktorej czescia jest prom kolejowy. Wagoniki wjezdzaly na prom i plynely dalej fiordem na poludnie do blizniaczej stacji...a ponizej moja kolacja :)

po drodze troche starej architekturki...



no i oczywiscie fajny skrot o ktorym juz pisalem, a ktory uratowal moj humor tego dnia. Dalej koniki ciekawskie (az za bardzo ciekawskie) :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz