wtorek, 30 czerwca 2009

Nowa wiadomosc z tel. 48603937987

ale dzis nocleg. wokolo autostrady a obok torowisko.w tle jakas fabryka dymi. jestem z miasta...
.

adios litwo!

witam znow! dzis pokaze wam gorke krzyzy...historia standardowa...miejsce pielgrzymkowe...wszyscy znosza krzyze...a jak zapomnisz to mozesz kupic na miejscu...do wyboru do koloru (i sie nie nadzwigasz) ...nawet napis ci wygraweruja






przerwa na kawe?




a to juz dzis...pare chwil bez komarzysk...uff..co za noc...jechalem dlugo bo ciagle pola i zabudowania regularnie rozrzucone...w koncu sie rozbilem na polu 100m od drogi...niestety komarzysk pelno...wiec zamkniety w namiocie przekoczowalem...rano pobudka o 6 kiedy jeszcze rosa i kazdy szanujacy sie komar suszy trabe...
dzis opuszczam litwe...nie powiem zebym pial z zachwytu...plasko...pola...owadow w cholere...caly jestem pogryziony...slonce (jak juz wyszlo) to mnie spieklo...brak bocznych drog...to nie miejsce dla rowerzysty...wiatr teraz daje od wschodu...no to ja...na zachod :-P...zmaina planow...moze jednak pora poczuc powiew baltyckiej bryzy...
jeszcze o litwie...tak patrze i wydaje sie ze marzeniem przecientnego litwina jest miec audi 80...a jezeli nie to jakiekolwiek...masz kase to masz nowe...a jak nie to kupujesz trupa...byle audi...no, ostatecznie wolkswagen...moze to pozostalosc lat 90 i 'pracy' polskich przedsiebiorcow za nasza zachodnia granica?
no i jeszcze o drogach...koniec koncow nie jest tak zle...ruch samochodowy znikomy...nawet na takich typu E272...najpierw myslalem ze to weekend ale tak w tygodniu tez jest...
zadzieram kiece i lece! dzieki za komentarze! pewnie o czyms zapomnialem...

poniedziałek, 29 czerwca 2009

litwa

...no teraz juz ich przechytrzylem i jest wszystko ok...z gory do dolu

kawusia w mglisty poranek i ruszam na litwe

miejsce w ktorym schodza sie 3 granice Polska, Rosyjska i Litewska. Jak juz wam smsowo pisalem przekroczenie granicy dzieki unii okazalo sie gladkie jak pupa niemowlecia (unijny asfalt) ponizej juz litewskie klimaty




ale krawezniki co? przynajmniej lawki nie potrzebne


a tu zazywalem milej kapieli





prosto jak w morde strzelil....nielubie takich...nuda nuda nuda...

klasztor w ...hmmm....polska nazwa to chyba Cycewice...a litewska? Tyturututu...costam





a to juz Siauliai, wschodnie klimaty to cyknalem (przepraszam architektow za zbiegi)

mialem wam opowiedziec o telepce...generalnie bylo tak...mialem zaplanowana fajna traske w oparciu o moja mape..boczne drozki...spokuj, klimat, folklor...a tu po wjechaniu w jedna bach...zwir az po horyzont...mysle...to rejon przygraniczny pewnie tu nie inwestowali nigdy...zawracam i pre zolta na polnoc wzdluz obwodu kaliningradzkiego...40km dalej znow okazja do odbicia na wschod...tym razem odwaznie wjezdzam w zwirowke...muldy...nie da rady...to chyba najgorsza nawiezchnia...robi sie tak zwykle na zwirowkach po ktorych szybko samochody jezdza (a litwini zap. tak jak strusie pedziwiatry...z adekwatna chmura kurzu z tylu)...wiec wycof na zolta...tak jeszcze raz sprobowalem po czym dalem spokoj...zolte i czerwone to litewskie drogi rowerowe :-/ ...do tego plasko jak stol...wiatr w twarz...ja chce do domu...
pozdrawiam...koniec jekow (moich bo te od sasiada dalej trwaja)...czas w droge...papa

jeszcze z Polski

dziwne...zdjecia pokazuja sie w odwrotnej kolejnosci niz je wybieralem..czyli chronologicznie jest od dolu do gory :-)

wiadukty w Stanczykach znajdziecie w kazdym polskim albumie...oczywiscie ktos szybko sie znalazl zeby na tym zarobic...na mnie nie zarobi...ponizej wiadukty niepodal wsi Dubieninki...8 lat wczesniej podczas mojej (i Krzyska ktorego pozdrawiam) podrozy na mazury...tez rowerowej...szukalismy ich..jednak sie poddalismy (za wczesnie, dzielilo nas od nich jakies 200m ktore trzeba bylo pokonac nasypem kolejowym)...oplacalo sie pomeczyc...wiaduky stoja wsrod pol...zupelnie zapomniane...przechadzajac sie pod nimi czlowiek sie czuje jak w katedrze








a ponizej to juz jedna z typowych suwalskich wiosek



z ka-FE-i...

wiecie co...mecze sie dla Was straszliwie...niedosc ze musialem sie pakowac jakimis autostradsami do miasta...to siedze teraz w jakiejs osiedlowej...kafei (pomieszczenie 2x2m)....najgorsze jest to ze myslalem ze to ja smierdze....wlasnie przyuszedl jakis smierddzacy grubas (nie da sie delikatnie tego napisac)...wlaczyl strony porno i steka (odwrocil ekran zebym sie chyba nie gorszyl ale dzwiek jest) ...niezly kumpel z lawki co? :-)...zaraz moze foty wrzuce i cos skrobne...ale co dso tego drugiegoi to nie dam glowy bo juz muchy sie zlatuja

niedziela, 28 czerwca 2009

Nowa wiadomosc z tel. 48603937987

no to wreszcie w namiocie. Na ladnej laczce dopiero koszonej. do wiekszego miasta Siauliai zostalo 35km. moze dorwe net jutro
.

Nowa wiadomosc z tel. 48603937987

mickiewicz sie mylil. litwa slabo inspiruje fotogr. pre zoltymi bo mniejsze nieprzejezdne, muldy :-/ o muldach wam opowiem przez net
.

sobota, 27 czerwca 2009

Nowa wiadomosc z tel. 48603937987

opuszczam polske.myslalem ze bede przedzierac sie przez pola a tu ue polozyla gladki asfalcik.ruszam na polnoc wzdluz granicy z rosja
.

Nowa wiadomosc z tel. 48603937987

wlasnie bylem w rosji...aaale wrocilem...nie haraszo pa ruska
.

piątek, 26 czerwca 2009

Nowa wiadomosc z tel. 48603937987

a w goldapii wszystkie samochody maja rejestracje NGO ;-)
.

pierwsze foty za płoty!







witam! ja mogłem sobie planować start w Olecku (lub nawet na księżycu)...pkp za mnie zaplanowało start w Giżycku...w sumie fajnie...zobaczyłem wieżę zaadoptowaną na punkt widokowy i kawiarnie (temat dla mnie na czasie)...no i ruszyłem w stronę Puszczy Boreckiej...36km...i już składam odwiedziny puszczańskim komarom...oczywiście sprzętowo też się dzieje...zaraz po wyjściu z pociągu zauważyłem że bagażnik mam odkręcony (zapomniałem śrubek dać)...30cm sznurka załatwiło sprawę na dobre...teraz jestem w Gołdapii...a jutro? Litwo! ojczyzno moja!

i jeszcze małe p.s. ...smacznego!

pozdrowienia!

czwartek, 25 czerwca 2009

START !!!


godzina 7.37 ...spakowany i gotowy...za oknem leje...na szczęście muszę tylko przemknąć przez budzące się miasto na dworzec PKP...moknąć do suchej nitki jeszcze nie czas...do zobaczenia koszalinku!

dont panic!

no to ładnie, 00:10...za około 8 godzin pakuje się w pekap tymczasem sakwy jeszcze nie spakowane...wazniejsze są pożegnania niż sam wyjazd :-) ...cóż...pocieszam się tym, że jutro (a raczej dziś) spędzę 10h w pociągu do Olecka...zdążę się wyspać, a dalej to już tylko korba!...w końcu się dzieje!

wtorek, 23 czerwca 2009

test sprzętu za mną

testowe kilometry zrobione...wszystko (odpukać) działa bardzo fajnie...nowy napęd po 15km małych protestów jakoś się dotarł...dziś był dzień załatwiania ostatnich spraw, niestety przedłużył się na jutro...więc ogłaszam, że Wielki Start nastąpi w czwartek rano...hmm...ogłaszam to głównie sobie...czuję jak ten leń straszliwy trzyma mnie pazurami w ciepłym łóżeczku, i przy pysznych domowych obiadkach

poniedziałek, 22 czerwca 2009


roweras już gotowy...hmm...już lub dopiero...ostatnio jeżdżę ciągle moim miejskim burakiem (buraczkowym holendrem :-) ...wypadało by się choć raz przejechać przed wielkim startem, nawet nie wiem czy wszystko w nim działa...ale przecież miało być 'bez przygotowań'

WIELKI START środa lub czwartek rano...stay tuned!

sobota, 13 czerwca 2009

więc o co chodzi? chodzi o to, żeby sobie gdzieś spokojnie pojechać. żadnego kupowania biletów lotniczych 2 miesiące wcześniej, żadnego szczegółowego ustalania trasy, wyznaczania dziennych dystansów, określania nieprzekraczalnych ram czasowych, wreszcie, żadnych treningów, pracy nad kondycją...po prostu...zapakować sakwy, wskoczyć na rower i jechać. To jest mój ideał a jednocześnie idea tej podróży

czego nie będzie? otóż na pewno nie będzie wizyt w dużych miastach, szwędania się po zabytkach i muzeach trasami opisanymi w Lonely Planet, czego jeszcze nie będzie?...hmm...no właśnie...w sumie Bałtyku to też w mojej podróży raczej nie będzie, dopiero w tej chwili mnie to poraziło, ale cóż, tak jakoś wyszło

a co będzie? będą kilometry (oglądaliście Vanishing Point? tam też były), przyroda, spokój, cisza, wiatr, deszcz...nie, deszczu nie będzie...no, może śnieg najwyżej będzie

trasa? jak widać trasa na mapce poniżej powoli zaczyna nabierać kształtów, wszystko w mojej głowie również, pogoda za oknem zdaje się mówić: 'patrz...to cię czeka jeżeli wyruszysz' ale twardym trzeba być, nie miętkim

Polska: rozpoczynam pociągiem do Olsztyna (szkoda czasu kiedy skandynawia czeka) dalej do granicy z Litwą, po drodze piękna suwalszczyzna, wiadukty w Stańczykach (z którymi mam nieuregulowane rachunki)

Litwa, Łotwa, Estonia: bez wgłębiania się, lub raczej odwrotnie, będę wgłębiał się w najbardziej poboczne drogi które mam na mapie, to chyba najlepszy sposób żeby poznać kraj, oczywiście są punkty takie jak Góra Krzyży, oraz dwa parki narodowe, zobaczymy co wyjdzie z Talinem, może tam zrobię małą przerwę na turystykę

Finlandia: rundka po Helsinkach, i strzała na północ ewentualnie północny wschód, dalej to już tylko patrz akapit 'a co będzie?', w Oulu szykuje się przystanek u znajomych, zasłużone lenistwo przed...

Norwegia: czas na rodzynek, długaśny ten rodzynek, myslę że po tych 3 tysiakach moje nogi będą już przygotowane na norweskie fiordy. Nordkapp, Lofoty, i due south ciągle. Południowa norwegia szykuje najfajniejsze atrakcje, drogę trolli, Rallarvegen, i inne. mam tylko nadzieję że będę miał jeszcze fundusze oraz nie będę miał już tego całego spokoju i przyrody dosyć

Dania: stąd to już spacer po parku, płasko, ścieżki rowerowe, 130 osób/km2, skoszone trawniczki, spanie na dziko w krzaczarach przy autostradzie

Niemcy: cóż, to se ne da...wochenende najpewniej do Szczecina, home sweet home!

a kiedy? terminu sztywnego niet, gdzieś między 20 czerwca a 1 lipca, prawdopodobna data koło 25 czerwca. Nordkapp chcę zaliczyć na przełomie lipiec/sierpień, sierpień to Norwegia, powrót w pierwszych dniach września

to do następnego!