poniedziałek, 6 lipca 2009

...estonia

Estonia...pierwsza wioska wita mnie pozostalosciami piatkowej uczty...oraz wieeelka hustawka...ktora mysle ze moze pomiescic cala wioske :)

...dalej opuszczona, straszaca stacja benzynowa...moze w Estonii jezdzi sie juz tylko electric-car'ami?!




zmyslne urzadzonko do czyszczenia butow stoi przed kazda klatka


a to juz zabudowa z miasteczka Turi, powstalego przy papierni w XIXw. ...dziwnie sie to oglada, wiekszosc zabudowy drewniana, z Polski jestem przyzwyczajony, ze z drewna to sie male domki buduje, a tutaj jest wszystko, i duze i male...ponizej cos jak modernizm?...w wykonaniu drewnianym


estonczycy maja wiecej wspolnego z finami a nie tylko jezyk...np sciezki rowerowe, gdy juz je buduja, to robia to bardzo dobrze, wiec nie ma problemow znanych z Polski (czy Litwy i Lotwy)...poza sciezkami, jest cala siec szlakow bardzo ladnie oznaczonych kierunkowskazami...



krotka przygoda z Estonia konczy sie dla mnie podmiejskim pociagiem do Talina...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz